poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 8




Justin's POV


- W sumie t-to - zacząłem się jąkać, świetny początek - nie wiem - powiedziałem na wydechu.
Usiedliśmy na ławce okrakiem, tak by, że siedzieliśmy do siebie twarzami.
- Nie mówię, że mi się nie podobało - powiedziała chyba bardziej do siebie, ale i tak ją usłyszałem i uśmiechnąłem się delikatnie.
- Słucham ? - powiedziałem starając się ukryć szeroki uśmiech, który chciał wpełznąć na moją twarz kiedy jej zaczynała przybierać kolor pomidora.
- Nic nie mówiłam - powiedziała po cichu
- Popatrz na mnie - powiedziałem po cichu
Niepewnie uniosła wzrok po czym ponownie go opuściła. Nachyliłem się nad nią i wyszeptałem jej do ucha:
- Mi też się podobało - kiedy to powiedziałem spojrzała na mnie i wtedy mogłem wyraźnie zobaczyć rumieniec na jej policzkach. Uśmiechnęła się do mnie szeroko co od razu odwzajemniłem.
Odsunąłem się od niej i odchrząknąłem przerywając ciszę, która była nieco niezręczna.
- Masz rodzeństwo ? - zapytałem po chwili. Dobra, może to nie jest jakiś szczególnie trafny temat, ale musiałem jakoś zacząć.
Hayley zaśmiała się , a po chwili zaczęła mówić.
- Tak mam dwóch braci. Starszego Alexa , ma dwadzieścia lat i młodszego Georga, który ma 5 lat, a ty ?
Na chwilę straciłem kontakt z rzeczywistością , dopiero kiedy dziewczyna zamachała mi ręką przed oczami powróciłem. Kiedy Hayley zobaczyła moją minę wybuchnęła śmiechem, postanowiłem trochę sobie z niej pożartować , tak jak ona ze mnie.
Skrzyżowałem ręce i odwróciłem się od niej. Kiedy dziewczyna zauważyła moją nagła zmianę zachowania jej mina zmieniła się na zmartwioną.
- Ej , nie obrażaj się nie chciałam, Justin popatrz na mnie - odwróciłem się do niej przybierając minkę zbitego pieska, ona zaśmiała się widząc to.
- Widzisz , znowu to robisz - powiedziałem i znowu się odwróciłem.
- Co mam zrobić żebyś mi wybaczył ? - spytała uśmiechając się
Odwróciłem się dalej ze szczenięcą minką.
- Buziak wystarczy - powiedziałem obojętnie, na co uśmiechnęła się i nachyliła się w moim kierunku.
Wypchnąłem usta do przodu spodziewając się, że to właśnie tam dostanę buziaka , ale wtedy właśnie spotkało mnie wielkieeeeeeeeee rozczarowanie. Dostałem buziaka w policzek.
- Ej nie o takiego buziaka mi chodziło - powiedziałem smutno
- Niestety musi ci to wystarczyć - powiedziała najwidoczniej z satysfakcją .
Zaśmiałem się delikatnie, po czym postanowiłem w końcu odpowiedzieć na jej pytanie.
- Mam dwójkę młodszego rodzeństwa. Jazmyn ma 2 latka , a Jaxon ma 4 - nagle coś przyszło mi do głowy, gwałtownie podniosłem się z ławki i pociągnąłem Hayley za rękę, przez co prawie spadła z ławki - przepraszam - powiedziałem uśmiechając się niewinnie
- Mogę wiedzieć co jest powodem dla którego o mało nie zrzuciłeś mnie z ławki  ? - spytała rozbawiona
- Po prostu chcę pójść w jedno miejsce  - powiedziałem i zacząłem biec, a przez to , że dalej trzymałem Hayley za rękę to ciągnąłem ją za sobą.
- Chyba pobiec - powiedziała przez śmiech


Hayley's POV


O okołu minucie szybkiego biegu znaleźliśmy się na placu zabaw. Dobra , zanim dowiem się od Justina po co mnie tu "zaciągnął" , to chwilę odpocznę, bo po tym maratonie jaki mi zafundował trochę się zmęczyłam. Cóż przyznaję, że bieganie nigdy nie było moją mocną stroną.
- Ktoś tu ma słabą kondycję - powiedział śmiejąc się - nie martw się popracujemy nad tym
- Haha, bardzo śmieszne - zaraz co on miał na myśli mówiąc, że popracuje nad moją kondycją. Powinnam się bać ? - Dobra więc w jakim celu mnie tutaj zaciągnąłeś ?
- Cóż z tym miejscem wiąże się wiele miłych wspomnień - westchnął po czym kontynuował - kiedy byłem mały zawsze przychodziłem tutaj z rodzicami, razem się bawiliśmy
- Też tu często przychodziłam - przyznałam z uśmiechem
- Serio ?
- Tak - zaśmiałam się  delikatnie - a najbardziej lubiłam tą karuzelę - powiedziałam po czym pobiegłam w stronę karuzeli.
Justin zaśmiał się z mojego zachowania po czym podbiegł w moją stronę i zaczął kręcić karuzelą tak, że mało co stamtąd nie spadłam. Zaczęłam się śmiać jak oszalała , z resztą podobnie jak Justin. Po chwili poczułam, że karuzela się zatrzymuje, podniosłam się z siedzenia i już po chwili stałam na piasku. Jednak to nie trwało długo, świat zaczął wirować i wylądowałabym na ziemi gdyby nie para rąk, która oplotła mnie zanim upadłam.
- Powinnaś być ostrożniejsza - powiedział śmiejąc się . Taki cwany jest, to się jeszcze okaż.
- Teraz twoja kolej
- Na co ? - spytał zdziwiony
- Siadaj na karuzelę
- Myślisz, że będę chwiał się jak pijany po zejściu tak jak ty ?
- Nie chwiałam się jak pijana, to po pierwsze, a po drugie to myślę, że tak właśnie będziesz wyglądał po zejściu z karuzeli.
- Jeszcze się okaże - powiedział pewny siebie
Kiedy usiadł na siedzeniu, zaczęłam kręcić karuzelę całymi swoimi siłami. Kiedy stwierdziłam, że mocniej już nie zakręcę , przestałam i czekałam aż się zatrzyma. Kiedy w końcu się zatrzymało Justin zaczął powoli wstawać. Kiedy w końcu mu się to udało zaczął się chwiać, a już chwilę później leżał na ziemi, a ja stałam przed nim śmiejąc się.
- Powinieneś być ostrożniejszy - powiedziałam z satysfakcją
Popatrzył na mnie morderczym wzrokiem.
- Pomożesz mi chociaż wstać ?
Wciąż się śmiejąc wyciągnęłam rękę w jego stronę. Po chwili poczułam szarpnięcie i wylądowałam na ziemi.
Aghh Justin .
Popatrzyliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
Swoją drogą to musiało dziwnie wyglądać. Dwoje ludzi leżących na piasku i śmiejących się do siebie. To nie mogło wyglądać normalnie.
Kiedy trochę się "ogarnęliśmy" poszliśmy na huśtawki, na zjeżdżalnię . Później pospacerowaliśmy trochę po parku i wtedy właśnie okazało się, że dochodzi dwudziesta. Z racji tego, że jutro szkoła wypadałoby wrócić do domu . Niechętnie ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
Po 10 minutach wolnego spacerku byliśmy już pod moim domem.
- To do zobaczenia - powiedziałam z delikatnym uśmiechem
- Do zobaczenia piękna - powiedział po czym podszedł do mnie , musnął delikatnie mój policzek i wyszeptał do ucha: "śnij o mnie ślicznotko" , po czym ruszył w stronę swojego domu.
Z uśmiechem weszłam do domu przywitałam się ze wszystkimi i poszłam do swojego pokoju. Kiedy tam dotarłam pierwsze co zrobiłam to udałam się do łazienki, gdzie zdjęłam wszystkie ubrania i weszłam pod prysznic. Po krótkiej kąpieli wyszłam z łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół ciała, wyciągnęłam z szafy niebieską pidżamę składającą się z krótkich spodenek i bluzki na ramiączkach z serduszkiem. Szybko ubrałam pidżamę na siebie i wskoczyłam do łóżka. Zamknęłam oczy i już po chwili zapadłam w głęboki sen.

______________________________________________________________________________

Oto kolejny rozdział i jak się podoba, piszcie w komentarzach. Jeszcze nie wiem kiedy dodam kolejny, możliwe, że do końca tego tygodnia. Jednak nic nie obiecuję, ponieważ szkoła też zajmuję trochę czasu.

Możecie mnie znaleźć na twitterze :  @JudkaBeliber
lub na asku : @JudkaBelieber0017 

Pozdrawiam serdecznie i do następnego rozdziału...

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 7



Justin's POV


Wracam sobie właśnie do domu, z domu Hayley. Cóż było dość, jakie słowo by to opisało, "gorąco" ?
Tak, to chyba właściwe określenie. Pewnie pomyślicie, że jestem jakiś nienormalny czy coś, bo przychodzę tak po prostu do jakiejś dziewczyny, którą ledwo znam i się z nią całuję. W sumie to dla mnie też jest jakieś dziwne. Nie wiem czemu tak mnie do niej ciągnie, ale postaram się dowiedzieć. Zanim się zorientowałem byłem już pod domem. Czy wspomniałem, że mieszkam trzy ulice dalej od Hayley , nieważne. Zamyślony wszedłem do domu, chciałem już wejść po schodach kiedy zatrzymał mnie czyiś głos.
- Justin Drew Bieber , o której to się wraca do domu ?
- Mamo jestem już pełnoletni - powiedziałem
- Tak, ale wciąż jestem moim synem i martwię się o ciebie - te ostatnie słowa wypowiedziała z troską w głosie
- Zobacz jestem tutaj i nic mi nie jest - powiedziałem, a po chwili dodałem - byłem u kolegi - tą część powiedziałem dość niepewnie
- Powiedzmy, że w to wierzę, dobranoc - odpowiedziała śmiejąc się
- Dobranoc mamo- powiedziałem i pocałowałem ją w policzek, na co ona poczochrała mi włosy - ej tylko nie włosy - jęknąłem i zacząłem poprawiać włosy po czym poszedłem na górę. Kiedy dotarłem na górę, po cichutku wszedłem najpierw do pokoju Jazzy, a później do pokoju Jaxona obojgu dałem buziaka w policzek. Wspominałem już jak bardzo kocham swoje rodzeństwo? Kiedy byłem już w swoim pokoju, od razu wszedłem do łazienki, ściągnąłem ubrania i udałem się pod prysznic. Ciepła woda zrelaksowała moje mięśnie. Po pięciu minutach wyszedłem spod prysznica ubrałem czyste bokserki i położyłem się na łóżku.
Moje myśli wciąż krążyły wokół...czy naprawdę muszę mówić  o kim myślałem ? Nie sądzę . I tak myśląc...zasnąłem.


NASTĘPNY DZIEŃ 


Obudziłem się dzisiaj z wyśmienitym humorem. Hmm , ciekawe dlaczego ?  Popatrzyłem na zegarek, była 8:30 , idealnie. Wstałem i udałem się do łazienki gdzie wziąłem szybki prysznic. Wyszedłem i ubrałem szare dresy i czerwoną koszulkę. Chwyciłem telefon i wybrałem numer Hayley.
Po chwili usłyszałem znajomy głos.
- Halo ?
- Hej piękna
- O, hej
- Dzwonię żeby ustalić godzinę naszej rand...naszego spotkania - ups, o mały włos
- Nie chciałeś powiedzieć randki ? - spytała pewna siebie, ale postanowiłem być lepszy
- Tylko jeśli tego chcesz shawty - cisza w słuchawce, bingo
- Więc o której się spotkamy ?
- Może być o 15 ?
- Okej więc do zobaczenia
- Do zobaczenia piękna - powiedziałem, po czym się rozłączyłem
Rzuciłem telefon na łóżko i wyszedłem z pokoju. Ruszyłem w stronę kuchni gdzie zobaczyłem mamę robiącą jajecznicę.
- Hej mamo - przywitałem się radośnie
- Hej, widzę, że humorek dopisuje
- Owszem
- Nie wnikam w szczegóły - powiedziała z uśmiechem, a po chwili dodała - chcesz jajecznicę
- Pewnie - odpowiedziałem po czym udałem się do salonu. Jazzy i Jaxon bawili się na dywanie.
- Hej - powiedziałem do dwójki uśmiechających się dzieci
- Hej - odpowiedzieli po czym podeszli do mnie i przytulili mnie mocno
- Chodźcie na śniadanie - zawołała mama  z kuchni
Cała nasza trójka weszła do kuchni. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Tato dzisiaj pracuje ? - spytałem
- Tak ale tylko do 16
- To dobrze, ostatnio rzadko jest w domu
- Wiesz, że stara się pracować jak najmniej, ale mają teraz dużo pracy
- Okej, rozumiem
Po skończeniu śniadania udałem się do salonu, usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. I tak oglądałem przez około cztery godziny. Później mama zawoła mnie na obiad. Po obiedzie odpocząłem sobie pół godziny, leżąc plackiem na kanapie. Następnie udałem się do pokoju gdzie przebrałem się w czarne spodnie z obniżonym stanem, białą koszulkę z dekoltem w serek, a na to szara bluza z dużym B na plecach. Popatrzyłem na godzinę, była 14:54, w sam raz. Zszedłem na dół, pożegnałem się z mamą i rodzeństwem po czym wyszedłem z domu i ruszyłem w kierunku domu Hayley. Kiedy już byłem pod jej domem, oparłem się o drzewo i czekałem. Po chwili Hayley wyszła z domu, kiedy ją zobaczyłem uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Hej - powiedziała wesoło
Podszedłem do niej i złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku. No co ? Tak na powitanie.
- Miło cię widzieć - uśmiechnąłem się do niej - idziemy ?
- Tak - odpowiedziała
Ruszyliśmy w stronę parku, park jest dosyć blisko od naszych domów. Więc po około 5 minutach drogi przebytej spacerkiem dotarliśmy do parku.
- Jak ci minął dzień ? - spytałem po chwili
- Dobrze, a tobie ?
- Też
- Mogę cie o coś spytać  ? - spytała niepewnie
- Oczywiście
- Czemu wczoraj zrobiłeś...to co zrobiłeś ?
Szczerze nie miałem pojęcia co odpowiedzieć.

______________________________________________________________________

Nie dodawałam długo rozdziału, bo cały zeszły tydzień miałam próby + szkoła i po prostu nie miałam czasu. Mam prośbę aby każdy kto to czyta zostawił pod rozdziałem komentarz, cokolwiek. Wystarczy kropka, po prostu nie wiem czy mam po co pisać to opowiadanie. Do następnego rozdziału




środa, 11 września 2013

Rozdział 6




Hayley's POV

Rano obudziłam się dość wcześnie, a mianowicie o 8. Wstałam i udałam się do łazienki gdzie wykonałam poranną toaletę. Podeszłam do szafy i ubrałam szare spodnie dresowe, a do tego niebieska koszulka. Spięłam włosy i zeszłam na dół na śniadanie. W domu było cicho, czyli wszyscy jeszcze spali. No cóż będę musiała sobie sama zrobić śniadanie. Wzięłam miskę, wsypałam płatki i zalałam mlekiem. Szczerze nic innego nie chciało mi się robić. Na mojej buzi cały czas widniał szeroki uśmiech, podejrzewam, że to może mieć coś wspólnego z dzisiejszym spacerem z Justinem. Moje rozmyślanie przerwał mi Alex, który właśnie zbiegł na dół.
- A ty co taka wesoła ?
- Nie mogę się uśmiechać ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Siedzisz i szczerzysz się do miski - odpowiedział śmiejąc się
- Po prostu mam dobry humor - starałam się bronić
- Słyszałem o Justinie
- Co, skąd ?
- Wczoraj jak rozmawiałem z Chrisem to wspomniał mi o nim - powiedział po czym na jego twarzy pojawił się uśmiech - a więc to dlatego od rana się tak cieszysz.
- Nie wiem o czym mówisz - powiedziałam starając się ukryć uśmiech
- Brata własnego chcesz oszukać ?
- Wczoraj się z nim spotkałam i tyle
- Powiedzmy, że w to wierzę
- Przecież to prawda - powiedziałam po czym poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Oglądałam ponad godzinę, w tym czasie reszta domowników już wstała. Każdy komentował mój wyśmienity humor. W końcu podniosłam się z kanapy, poszłam do przedpokoju gdzie założyłam fioletową bluzę z misiem i czarne conversy. Wsadziłam telefon do kieszeni, pożegnałam się i wyszłam z domu. Po czym ruszyłam w kierunku domu Chrisa, który mieszkał tylko trzy domy dalej. Zapukałam i po chwili otworzyła mi mama Chrisa.
- Cześć Hayley - przywitała mnie radośnie
- Dzień dobry pani Jones
- Chris jeszcze śpi, ale jak go obudzisz to nic się nie stanie- powiedziała z uśmiechem
Ruszyłam w kierunku schodów, po czym po cichutku weszłam do pokoju Chrisa.
- Chris , wstawaj - powiedziałam i zaczęłam szturchać go w ramię
- Nie misiu nie odchodź - powiedział chyba jeszcze przez sen
- Chris wstawaj - zaczęłam go szturchać jeszcze mocniej
- Misiu wracaj , nie opuszczaj mnie
- Chris - krzyknęłam na co on gwałtownie się obrócił i spadł z łóżka.
Zaczęłam się głośno śmiać, a on popatrzył na mnie morderczym wzrokiem. Poszedł do łazienki i 5 minut później wyszedł już ubrany.
- Więc , co cię tu sprowadza ? - spytał przeciągając się
Usiedliśmy na łóżku i zaczęłam :
- Więc wczoraj jak już poszedłeś wczoraj do domu to położyłam się na łóżku i nagle usłyszałam jakiś hałas - spojrzałam na niego by upewnić się, że mnie słucha - podeszłam do okna, bo stamtąd dobiegał hałas i wtedy zobaczyłam za oknem pewną postać...
- To postacią był Justin , prawda ? spytał z cwanym uśmieszkiem na twarzy
-Tak, otworzyłam okno, a wtedy on spytał czy tęskniłam. Trochę się zdziwiłam jego nagłą wizytą, ale cóż później on wszedł, a ja zamknęłam drzwi na klucz. Później zaczęliśmy...
- Czekaj - przerwał mi nagle - chyba mi nie powiesz, że ty...całowałaś się z nim ? - spytał całkowicie zaskoczony tym faktem.
Pokiwałam niepewnie głową.
- To była chwila, moment...
- Dobrze całował - znów mi przerwał
- Co ?
- Pytam czy dobrze całował ?
- Przychodzę do ciebie żeby opowiedzieć ci o czymś co mnie "gryzie",a ty z takim pytaniem mi wyjeżdżasz?
- Żałujesz, że go pocałowałaś ?
- Ja...nie wiem - naprawdę nie wiedziałam
- Przemyśl to
- Okej to ja idę do domu to sobie przemyśleć 
- Idziemy później na salę potańczyć ?
- Nie mogę, bo tak jakby jestem dziś umówiona z Justinem...
- Tak jakby ? Ty się przypadkiem nie zakochałaś ? - spytał rozbawiony
- Ej , nie mogę się z nikim spotkać ? - spytałam oburzona
- Oczywiście, że możesz, szczególnie z chłopakami z którymi się całowałaś
- Weź spadaj, pa
- Zadzwoń później jak było - krzyknął ze swojego pokoju kiedy schodziłam po schodach.
Zaśmiałam się po czym ruszyłam w kierunku drzwi.
- Do widzenia pani Jones
- Pa Hayley, wpadaj jak  najczęściej
- Postaram się - powiedziałam i wyszłam z domu Chrisa.
Nagle mój spacerek do domu przerwał dźwięk telefonu, wyciągnęłam go i zobaczyłam kto dzwoni. OMG to był Justin, co robić , co robić , zaraz może po prostu odbiorę. To by było najmądrzejsze rozwiązanie.
- Halo - powiedziałam spokojnym głosem, chociaż spokojna wcale nie byłam.
- Hej piękna - powiedział swoim niskim , zachrypniętym...dobra prościej, seksownym głosem
- O hej - postanowiłam udawać, że jest mi całkowicie obojętne, że zadzwonił, ale powtórzę się nie jest.
- Dzwonię żeby ustalić godzinę naszej rand...naszego spotkania
- Nie chciałeś powiedzieć randki - byłam pewna, że wygrałam tą mini bitwę, ale on musiał być lepszy
- Tylko jeśli tego chcesz shawty - czemu on  musi być taki...wiecie o co mi chodzi. Nie żeby mi się nie podobało, chwila wypadałoby się odezwać.
- Więc, o której się spotkamy ? - spytałam przerywając dość niezręczną ciszę    
- Może być o 15 ?
- Okej, więc do zobaczenia
- Do zobaczenia piękna  - powiedział i rozłączył się
Po chwili zorientowałam się, ze stoję już pod domem. Z uśmiechem weszłam do domu, nagle zostałam pociągnięta za rękę i chwilę później wylądowałam na kanapie.
-Co jest ? - spytałam po czym spojrzałam w górę gdzie zobaczyłam Alexa, który już po chwili siedział obok mnie.
- Rodzice poszli z Georgem do parku na plac więc mamy czas żeby porozmawiać
- Porozmawiać o czym - szczerze nie miałam pojęcia o co mu chodzi
- Chodzi mi o Justina
- Przecież rano ci powiedziałam, że tylko się z nim wczoraj spotkałam
- Jasne, a dzisiaj co będziesz robić ?
- Co to za przesłuchanie ? - spytałam oburzona - po co te wszystkie pytania ?
- Ja po prostu się o ciebie martwię
- Dzisiaj idę na spacer - powiedziałam, a w duchu modliłam się by skończył już ten temat
- Sama czy może z Justinem ?
- Muszę iść - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów
- Ha wiedziałem - krzyknął z satysfakcją - zakochałaś się
O to już przesada , wbiegłam do pokoju i zaczęłam rzucać w niego poduszkami.
- Tak masz zamiar to rozegrać
Cóż z racji tego, że jest ode mnie starszy i przede wszystkim silniejszy, wszystkie rzucane przeze mnie poduszki łapał i odrzucał w moją stronę. Bitwa na poduszki zajęła nam jakieś pół godziny . Kiedy skończyliśmy rodzice z Georgem wrócili domu. Później zjedliśmy obiad, a ja poszłam do pokoju się przygotować. Ubrałam jasno dżinsowe rurki i szarą bluzkę z rękawami trzy czwarte z napisem I LOVE LIFE. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Pożegnałam się ze wszystkim, poszłam do przedpokoju i ubrałam fioletowe conversy, postanowiłam wziąć ze sobą moją niebieską bluzę. Wyszłam z domu, zobaczyłam Justina opierającego się o pobliskie drzewo.
- Hej - pomachałam w jego stronę, a on podszedł do mnie po czym złączył nasze usta w krótkim, ale namiętnym pocałunku.
- Miło cię widzieć - uśmiechnął się do mnie - idziemy ?
- Tak - odpowiedziałam po czym ruszyliśmy w stronę parku.

_______________________________________________________________________

1. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale zaczęła się szkoła i nie miałam czasu żeby napisać rozdział
2. Następny rozdział postaram się dodać do końca tego tygodnia, ale nic nie obiecuje
3. Prosiłabym aby każdy kto przeczyta rozdział pozostawił pod nim jakiś komentarz, cokolwiek, chciałabym wiedzieć, że ktoś to w ogóle czyta
To koniec zanudzania, do następnego rozdziału 



czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 5


Justin's POV


Kiedy zobaczyłem smutną Hayley zmierzającą do drzwi , wpadłem na pomysł.
- Dostanę buzi na pożegnanie ? - tak wiem jestem genialny.
Z uśmiechem odwróciła się i podeszła do mnie. Nastawiłem policzek lecz kiedy miała zamiar mnie tam pocałować, obróciłem głowę tak , że dostałem całusa w usta. Hayley zarumieniła się na co ja tylko uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Do zobaczenia piękna - powiedziałem po czym ruszyłem w stronę parku, a już chwilę później siedziałem na jednej z ławek. I zacząłem myśleć o Hayley . Trochę to dziwne, nie to, że myślę tylko to o kim myślę. Znam ją zaledwie od wczoraj, a rozmawiamy ze sobą jakbyśmy znali się od dawna. Normalnie nie rozmyślam tyle o dziewczynach, a wierzcie trochę ich było. Jeśli byłaby tak jak wszystkie to po spotkaniu po prostu bym o niej zapomniał, ale problem tkwi w tym, że ona nie jest jak wszystkie. Jest w niej coś co mnie intryguje. Jeszcze chwile o niej myślałem, po czym wstałem i ruszyłem w kierunku jej domu. Tak właściwie to nie wiem czemu tam idę, tak po prostu. Kiedy byłem już pod jej domem, pomyślałem, że trochę głupio będzie wejść przez drzwi. Chodzi mi o to, że zaraz byłyby jakieś pytania "kim jestem,skąd się znamy" i tak dalej. Okno byłoby dobrym rozwiązaniem. Wiem, które okno jest jej, bo jak już ją odprowadziłem i wracałem to przypadkiem się odwróciłem i zobaczyłem ją w tym oknie. Wdrapałem się po rynnie i stanąłem przed jej oknem. Zapukałem i nic, zapukałem jeszcze raz na co Hayley wstała i podeszła do okna. Otworzyła je, a kiedy mnie zobaczyła miałem wrażenie, że oczy jej zaraz wylecą.
- Tęskniłaś ? - spytałem z łobuzerskim uśmiechem
- Justin co ty tutaj robisz ? - spytała chyba trochę zła z mojej nagłej wizyty
- Spokojnie, złość piękności szkodzi - cisza - wpuścisz mnie czy będziemy tak stać w oknie ? - spytałem nieco rozbawiony. Ona tylko westchnęła po czym podeszła do drzwi i zamknęła je na klucz.
- A teraz co cię tu sprowadza ?
- Ty - odpowiedziałem
- Mógłbyś sprecyzować ? - po co ta dociekliwość , nie lubię się tłumaczyć
- Dokończyć to co zaczęliśmy - powiedziałem niepewnie
- A co zaczęliśmy, bo jakoś sobie nie przypo... - przerwałem jej pewnie napierając swoimi wargami na jej , zaskoczyłem ją jednak po chwili odwzajemniła pocałunek. Zarzuciła ręce na moją szyję, a ja oplotłem ją rękami w talii. Z sekundy na sekundę pocałunek robił się coraz bardziej namiętny. Ktoś by spytał czemu tak właściwie ją pocałowałem, zaczynając od tego po co przyszedłem. Więc w tej chwili nie do końca jestem pewny odpowiedzi. Po chwili oderwaliśmy się d siebie by zaczerpnąć powietrza, po czym ponownie złączyłem nasze usta w pocałunku.

Hayley's POV


Podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna, które okazało się być źródłem hałasu. Kiedy ujrzałam postać stojącą za oknem moje oczy prawie wyleciały z orbit. To był Justin, otworzyłam okno, a on stał tam z łobuzerskim uśmiechem.
- Tęskniłaś ? - spytał, a stałam tak nie mogąc wydusić z siebie słowa. Jednak po chwili wróciłam na ziemię.
- Co ty tutaj robisz ? -zapytałam lekko zła i zdecydowanie zdziwiona jego wizytą
- Spokojnie złość piękności szkodzi - serio ?? - wpuścisz mnie czy będziemy tak stać w oknie ? - spytał rozbawiony.
Odwróciłam się , podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz. On w tym czasie wgramolił się do mojego pokoju.
- A teraz ,  co cię tu sprowadza ?
- Ty - tak to wszystko wyjaśnia
- Mógłbyś sprecyzować ? -dalej ciągnęłam
- Dokończyć to co zaczęliśmy - powiedział z łobuzerskim uśmiechem. Dobra to jest coraz bardziej podejrzane.
- A co zaczęliśmy, bo jakoś sobie nie przypo... - nie dokończyłam gdyż poczułam miękkie usta Justina na swoich. Byłam tym trochę zaskoczona, ale po chwili odwzajemniłam pocałunek. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on oplótł mnie w talii. Po chwili oderwaliśmy się od siebie by zaczerpnąć powietrza po czym znów złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. W pewnym momencie uświadomiłam sobie co właśnie robię, całuję się z Boskim Chłopakiem. I to jak, ale po chwili doszłam do wniosku, że w ogóle mi to nie przeszkadza. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie, uwierzcie całkowicie niechętnie.
- Więc?
- Więc co ? - spytałam zdezorientowana
- Odpowiesz mi na moje pytanie ?
- Jakie pytanie ? - wciąż nie wiedziałam o co mu chodzi. Pozwolę sobie jeszcze zauważyć, że po tym pocałunku byłam nieco rozkojarzona.
- Tęskniłaś ? - wyszeptał niskim, lekko zachrypniętym, ale zdecydowanie seksownym głosem. Usiadł na łóżku czekając na odpowiedź.
W sumie to nie wiedziałam co powiedzieć. Owszem chciałam się z nim spotkać, a najlepiej nie przerywać tamtego spotkania, ale czy to oznacza, że za nim tęskniłam. Bzdura. Nawet jeśli to nie dam mu tej satysfakcji. Po chwili milczenia spojrzałam na Justina, który cały czas miał wzrok utkwiony we mnie. Aż mnie przeszyły ciarki od jego intensywnego spojrzenia.
- Nie - odpowiedziałam, staram się brzmieć obojętnie, ale chyba mi nie wyszło.
- Jesteś tego pewna ? - powiedział tym swoim seksownym głosem, powoli przybliżając się do mnie
- T...Tak - powiedziałam, mój głos nie był przekonujący. Dodam jeszcze, że Justin cały czas się do mnie przybliżał, a w pewnym momencie nasze ciała się zetknęły. Właśnie dlatego moja odpowiedź była wypowiedziana w taki sposób.
- Mnie nie oszukasz  - wyszeptał uwodzicielskim głosem.
Dlaczego on ma na mnie taki wpływ. Poza tym co ja robię, znam go od wczoraj, tak nie powinno być. Podobało ci się i chcesz więcej. Głos w mojej głowie odezwał się nagle i powiedział coś co po części było prawdą. Dobra muszę się ogarnąć. 
Nagle z zamyślenia wyrwała mnie obecność ust Justina na moich. Bądź tu mądrym i się kur*a ogarnij.
No i się ogarnęłam, tylko nie do końca tak ja powinnam. A tak dokładniej to odwzajemniłam pocałunek, niezbyt mądre , wiem, ale nie mogłam się oprzeć. Justin przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a ja rozchyliłam usta. Nasze języki walczyły o dominację,  poczułam, że Justin uśmiecha się przez pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się się od siebie. Patrzył na mnie swoimi czarującymi oczami i uśmiechał się do mnie.
- Do widzenia ślicznotko - powiedział i delikatnie musnął moje usta. Chwilę później zniknął w oknie.
A ja stałam tam z otwartą buzią jak jakaś idiotka. Po chwili wróciła mi trzeźwość umysłu i zdałam sobie sprawę, że właśnie całowałam się z chłopakiem, którego znam od wczoraj, i to jeszcze jak się całowałam. Położyłam się na łóżku i cały czas myślałam o tym co się właśnie stało. Nie wiem kiedy zasnęłam wciąż myśląc o...chyba nie muszę mówić o kim.

____________________________________________________________

Udało mi się dodać rozdział jeszcze dzisiaj. Ostatnio jakoś nie miałam weny, następny rozdział dodam najpóźniej do niedzieli.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 4


Hayley's POV


Smacznie sobie spałam kiedy nagle poczułam, że moje łóżko się trzęsie. Wiem, że to śmieszne, ale trochę się przestraszyłam, jednak uspokoiłam się widząc Georga skaczącego po moim łóżku. Chwilę później do mojego pokoju wparował Alex włączył radio i wskoczył na moje łóżko. To już przesada, ja spałam. Alex widząc moją skwaszoną minę zaczął mnie łaskotać, nie mogłam powstrzymać wybuchu śmiechu. W moim pokoju nagle pojawił się Chris, za Chiny nie wiedziałam skąd się tu wziął. Zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać podbiegł do mnie i już po chwili razem z Alexem łaskotali mnie wszędzie gdzie tylko mogli.. Po kilku minutach nadeszło zbawienie, moja mama weszła do pokoju patrząc na nas. Jej wzrok zatrzymał się na Kryśce.
- Co ty tutaj robisz Chris ? - spytała nieco zdziwiona faktem, że Chris tak nagle pojawił się w moim pokoju.
- Ja przyszedłem , po prostu byłem w pobliżu i...
- Nieważne, co chcecie na śniadanie?
- Omlety - odpowiedzieliśmy jednocześnie
- Pani Reed... - zaczął niepewnie Chris
- Tak ?
- Czy mogę zjeść z wami śniadanie ? - spytał z miną zbitego pieska
- Tak , możesz - odpowiedziała z rozbawieniem mama. Kiedy wyszła z pokoju, po cichu wypełzłam z łóżka i weszłam do łazienki. Miałam pewien plan, musiałam się jakoś odegrać za moją pobudkę. Alex i Chris byli zajęci rozmową, a George im się przysłuchiwał. Po cichym zamknięciu drzwi rozejrzałam się po łazience, po chwili znalazłam to czego szukałam - pistolet na wodę.Wiem, że wydaje się to dziecinne, ale ja po prostu uwielbiam Śmigusa - Dyngusa, co prawda dziś jest 8 czerwca, ale cóż. Taki mały wyjątek. Napełniłam pistolet wodą i wyszłam z łazienki chowając go za siebie.
- Stać , bo strzelam !!! - krzyknęłam ze śmiechem
Chris i Alex popatrzyli na mnie jak na sześciogłową istotę z kosmosu, po czym ruszyli w moim kierunku. Jednak po chwili uniemożliwiłam im to naciskając na spust pistoletu. Moje szczęście nie trwało jednak długo gdyż chwilę później Alex wyrwał mi pistolet z ręki i oblał mnie wodą. Cudem , powtarzam cudem udało mi się uciec z pokoju. Wierzcie nie było mi łatwo kiedy Chris mnie trzymał, Alex pryskał wodą, a na dodatek George łaskotał. Wybiegłam z pokoju i zaczęłam zbiegać po schodach, a wszyscy za mną. O mało co nie padłam ze śmiechu kiedy usłyszałam huk, a odwracając się zobaczyłam Chrisa zjeżdżającego tyłkiem po schodach. Wciąż się śmiejąc weszliśmy do kuchni gdzie na stole leżały pachnące omlety. Mój standardowy zestaw to 3 omlety z dżemem truskawkowym. Jednak tym razem ograniczyłam się do jednego małego omleta z powodu KFC. Jedząc swoją porcję spojrzałam na Chrisa całego wysmarowanego dżemem. Po skończeniu śniadania powiedziałam "dziękuję" , po czym poszłam do pokoju. Otwierając szafę zorientowałam się, że nie mam pojęcia w co się ubrać. Nie mogę być ubrana jak na randkę, przecież to tylko spotkanie z boskim chłopakiem. W końcu zdecydowałam się na jasno-dżinsowe rurki, biały koszulkę z napisem L.A., a na to szara ramoneska. Efekt zdecydowanie w porządku. Postanowiłam, że zrobię sobie lekki makijaż, postawiłam na tusz do rzęs, podkład i mój ulubiony beżowy błyszczyk. Jeszcze tylko fryzura , wysoki kucyk byłby całkowicie na miejscu. Popatrzyłam na zegarek, dobra na telefon , było za piętnaście 12 . Idealnie, nagle do pokoju wparował Chris.
- Gdzie się wybierasz laska ? - zapytał zaciekawiony
- Do KFC - odpowiedziałam
- O ja też chcę - powiedział głosem 4-latka
- Z Justinem - powiedziałam ukrywając uśmiech
- Oooo z Boskim - powiedział śpiewnym głosem
- Zamknij się - powiedziałam przez śmiech - muszę już iść
- Powodzenia - krzyknął Chris z mojego pokoju, na co się uśmiechnęłam.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
- Mamo idę do centrum handlowego - krzyknęłam i poszłam do przedpokoju. Założyłam czarne baletki i wzięłam czarno-fioletową torbę. Prysnęłam się jeszcze perfumami i wyszłam. Po pięciu minutach drogi byłam już w centrum, poszłam w kierunku KFC. Boski chłopak siedział przy jednym ze stolików.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem
- Hej - odpowiedział i posłał mi swój zniewalający uśmiech - to na co masz ochotę, może weźmiemy jeden kubełek na spółę ? - spytał niepewnie
- Okej - odpowiedziałam z entuzjazmem
Wstał i poszedł zamówić kubełek. Czy to nie słodkie, że zamówił dla nas jeden wspólny ? Dobra muszę się opanować, to tylko spotkanie z boskim chłopakiem. Wiem nie pomagam sobie. Popatrzyłam w jego stronę, on jest taki, słowa tego nie opiszą. Patrzyłam na niego rozmarzona do czasu kiedy odwrócił się i widząc, że się na niego gapię uśmiechnął się łobuzersko. Cholera przyłapał mnie, moje policzki momentalnie zrobiły się czerwone. Po chwili wrócił do stolika z kubełkiem i dwoma kubkami coli.
- Lubisz colę ? - spytał uśmiechając się do mnie
- A kto nie lubi ? - spytałam z rozbawieniem
Zaczęliśmy jeść, a po chwili zaczęłam się śmiać.
- Co się stało ? - spytał zdezorientowany Justin
- Masz sos na twarzy - powiedziałam przez śmiech - poczekaj - wzięłam serwetkę z tacy i wytarłam sos z jego twarzy.
- Tak - powiedział kompletnie zbijając mnie z tropu
- Co tak ? - spytałam zdziwiona
- Odpowiadam na twoje pytanie - nadal nie wiedziałam o czym mówił  - z SMSa - dokończył z uśmiechem .
Wtedy sobie przypomniałam. Napisał mi "hej piękna" , a ja wtedy napisałam "więc jestem piękna tak ? ". Nie odpowiedział tylko zmienił temat. Kiedy zrozumiałam zarumieniłam się lekko i uśmiechnęłam się szeroko, Justin odwzajemnił uśmiech. Później rozmawialiśmy tak po prostu, o wszystkim i o niczym. Kiedy zjedliśmy spytał czy mam ochotę na spacer, przytaknęłam po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia. Przez kilka godzin spacerowaliśmy po mieście i parku. Normalnie kilka godzin łażenia by mnie zmęczyło, ale z nim czas płynął jakoś inaczej. On opowiadał o sobie, a ja o sobie. Nim się zorientowaliśmy była już 17.
- Powinnam już iść - powiedziałam niechętnie, nie chciałam się z nim rozstawać, był cudowny. Znam go zaledwie od wczoraj, a czuję się jakbym znała go do lat.
- Odprowadzę cię - dodał i ruszył za mną . Droga do mojego domu była krótka, niestety. Kiedy doszliśmy do domu powiedziałam :
- To pa - powiedziałam to całkowicie od niechcenia. Justin musiał to wyczuć , bo chwilę później powiedział coś co momentalnie poprawiło mój humor.
- Masz jakieś plany na jutro ?
- Nie, nie robię nic szczególnego
- Może poszlibyśmy na spacer ? - czy Boski Chłopak naprawdę zaprosił mnie na spacer. Zachowaj spokój.
- Chętnie - odpowiedziałam po czym ruszyłam w stronę drzwi. Jednak po chwili zatrzymały mnie słowa Justina.
- Dostanę buzi na pożegnanie ?- spytał niewinnie.
Uśmiechnęłam się słysząc to, odwróciłam się  i poszłam w jego stronę. Miałam zamiar dać mu buzi w policzek, ale w momencie w którym miałam to zrobić odwrócił głowę i trafiłam w usta. On tylko uśmiechnął się łobuzersko.
- Do zobaczenia piękna - puścił mi oczko i ruszył przed siebie. Motylki pojawiły się w moim brzuchu. Po chwili uświadomiłam sobie, że właśnie pocałowałam boskiego chłopaka. Z zacieszem weszłam do domu, kiedy nagle coś, a może raczej ktoś przykuł moja uwagę. Chris siedział z Alexem przed telewizorem grając na playu.
- Co ty tutaj robisz ? - spytałam zdziwiona
- Jak to co , gram , nie widać ?
- Spędziłeś cały dzień u mnie w domu ?
- Tak - odpowiedział całkowicie
Popatrzyłam jeszcze raz w ich stronę po czym poszłam do swojego pokoju. Kiedy dotarłam padłam na łóżko i dopiero wtedy poczułam jak bardzo bolą mnie nogi. Spacerowaliśmy prawie cztery godziny. Jednak z Justinem czas płynął jakoś inaczej, czułam się w jego towarzystwie wyjątkowo. Mój błogi spokój przerwał Chris, który nagle wleciał do mojego pokoju z bananem na ryju . Nie dosłownie, ale wiecie o co chodzi.
- Jak było na spotkaniu z boskim , długo was nie było mogę zostać ojcem chrzestnym ?
- Co ? - spytałam zmieszana, jednak po chwili zrozumiałam sens jego słów - ej byliśmy na spacerze
- Taa jasne - drażnił się ze mną - bo uwierzę , a tak na serio jak było ?
- Było dobrze - powiedziałam niewinnie
- Dobrze ? - spytał z niedowierzaniem
- Było cudownie, okej ? - miałam nadzieję, że w końcu przestanie drążyć ten temat. Jakże się myliłam, aghh.
- Nie użyjesz słowa "boski" ? - denerwowanie mnie to chyba ulubione zajęcie Chrisa.
- Jeszcze jedno słowo i zrobi ci krzywdę - powiedziałam po czym wzięłam pierwszą rzecz jaką miałam pod ręką i uniosłam ją na znak, że nie żartuję.
- Poduszka, serio ?- zakpił. Po chwili rzuciłam w niego poduszką. - Dobra , już nic nie mówię - podniósł ręce w geście obronnym - już spadam, pa laska - powiedział po czym opuścił mój pokój , oknem. Nie pytajcie czemu. Wróciłam do rozmyślania o Justinie. Nagle usłyszałam dziwny hałas.

_____________________________________________________________________________

Oto czwarty rozdział i jak ? Piąty dodam jutro albo pojutrze, bo jeszcze nie jest skończony. Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam na :
twittera   -  @JudkaBeliber
              lub
aska    JudkaBelieber0017

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 3


Justin's POV


Wychodząc, poprawka wybiegając ze szkoły, wpadłem na jakąś dziewczynę ( seksowną dziewczynę ), oblewając ją przy tym oranżadą.
- Co do cholery?!! - krzyknęła dziewczyna
- Sorry - powiedziałem
- Sorry !! - ta laska jest strasznie nerwowa
- Justin - powiedziałem przerywając dość niezręczną ciszę. Podałem jej rękę, a po chwili namysłu dziewczyna odwzajemniła gest
- Hayley - piękne imię dla pięknej dziewczyny. Pomyślałem, ale nie powiedziałem , na szczęście - A to jest Chris- dodała po chwili.
- Miło mi cię poznać - powiedział chłopak stojący obok Hayley
- Mi ciebie też - powiedziałem, a po chwili znów zwróciłem się do Hayley - Może w ramach przeprosin dasz się gdzieś zaprosić?
- Z chęcią - odpowiedziała z uśmiechem.
- Jutro o 12 ? - spytałem patrząc w jej niebieskie ( piękne ) oczy
- Okej, a gdzie ?
- Podaj mi swój numer, to później dam ci znać - tak wiem sprytny jestem. Podałem jej swojego iPhona, zapisała numer po czym podała mi swój telefon, zrobiłem samo. Wracając ze szkoły cały czas myślałem o Hayley, pojęcia nie mam dlaczego. W końcu doszedłem do domu, wszedłem do klatki, kiedy dotarłem do mieszkania nie witając się z nikim wparowałem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Nagle do pokoju wparował Jackson ( mój młodszy, słodki braciszek ) , i mój odpoczynek szlag trafił. Pobawiłem się z nim trochę po czym wyszedł, a ja znów padłem na łóżko. Mój odpoczynek ( część druga ) został przerwany po raz kolejny, ponieważ do pokoju wparował Nick wrzeszcząc:
- Te śpiąca królewna wstajemy - miałem ochotę go zabić. Zwlokłem się z łóżka, chwilę później byliśmy już na boisku, grając w kosza.
- Jutro idę na spotkanie z taką jedną laską, na którą wpadłem wychodząc ze szkoły - powiedziałem jednak po chwili tego pożałowałem.
- Spotkanie ? - spytał z kpiną w głosie
-  W ramach przeprosin - zacząłem się tłumaczyć. Kolejna rzecz, której chwilę później pożałowałem.
- Tłumaczy się winny - droczył się ze mną Nick - ładna jest ?
- Jest w porządku - odpowiedziałem całkowicie obojętnie
- W porządku ? Stary na mózg ci padło ? - Nick jest jednym z takich ludzi, którym czasem ma się ochotę przybić piątkę , w twarz, krzesłem.  Postanowiłem nie odpowiadać na to pytanie i ku mojemu zdziwieniu Nick odpuścił . Kiedy skończyliśmy grę, poszliśmy do domu, dzień zleciał szybko, jak wróciłem było już po 20. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się na łóżku. Po chwili chwyciłem telefon i napisałem SMSa do Hayley.
Do Piękna :
Dobranoc Piękna
Szczerze to nie wiem czemu tak napisałem i czemu zapisałem ją piękna, tak po prostu. Nie odpisała, pewnie już śpi albo coś, nieważne. Jutro się spotkamy, pogadamy i tyle. Muszę przestać tyle o niej myśleć.


____________________________________________________________________

Rozdział jest bardzo krótki, ale mam nadzieję, że się podoba. Byłabym wdzięczna za pozostawianie komentarzy po przeczytaniu. Następny rozdział jutro.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 2


Hayley's POV


- Teraz to już muszę się przebrać - powiedziałam z rozbawieniem.
- Wpadł ci w oko - powiedział z Chris z zacieszem, jak zwykle.
- Nieprawda - broniłam się.
-Prawda, widziałem jak na niego patrzyłaś- droczył się ze mną Chris.
- Możemy skończyć ten temat? - zapytałam błagalnym tonem.
- Tylko jeśli przyznasz, że wpadł ci w oko - kontynuował z bananem na ryju.
- Ugh , nienawidzę cię - powiedziałam do nieźle rozbawionego już Chrisa.
- Kooooochasz mnie - tak to jest typowy Chris.
-Dobra kierunek mój dom - powiedziałam z uśmiechem
- Jak sobie życzysz laska - Chris potrafi dowartościować dziewczynę, to trzeba mu przyznać.
Po chwili ciszy uświadomiłam sobie, że wciąż stoimy pod szkołą.
- Może chodźmy już do mnie - zaproponowałam z rozbawieniem
- Cokolwiek - odpowiedział po czym ruszył w kierunku mojego domu, poszłam za nim. Po chwili wpadłam na pewien pomysł. Chris widząc mój złowieszczy uśmiech chciał coś powiedzieć, jednak nie zdążył gdyż popchnęłam go na pobliskie krzaki.
- Co jest !!! - krzyknął Chris, a  ja wybuchłam śmiechem.
- Zamiast się śmiać lepiej mi pomóż - przez śmiech podałam  mu rękę, a on pociągnął mnie tak, że już chwilę później  oboje leżeliśmy w krzakach . Po chwili śmiania się , wstaliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Po krótkim czasie byliśmy już przed moim domem. Gdy tylko weszliśmy do środka powitał nas słodki głos Georga. Swoją drogą drogą nie wiem co bym zrobiła bez mojego młodszego brata.
- Cześć Hayley, nareszcie jesteś - przytulił mnie, a po chwili dodał - pachniesz oranżadą
Popatrzyłam ostrzegawczo na Chrisa wiedząc co chce powiedzieć.
- Idę się przebrać, zaraz wracam - poinformowałam Chrisa po czym ruszyłam w stronę schodów. Weszłam do pokoju i od razu zdjęłam brudną i mokrą bluzkę, wrzuciłam ją do kosza i ruszyłam w kierunku szafy. I oto stanęłam przed odwiecznym problemem : w co się ubrać? W końcu zdecydowałam się na fioletowa bokserkę, a na to niebieska bejsbolówka. Przed wyjściem z pokoju spojrzałam w lustro, zadowolona ze swojego wyglądu  wybiegłam z pokoju. Na dole czekał na mnie Chris. Pożegnałam się z Georgem i wyszliśmy. Po kilku minutach drogi byliśmy już w centrum.
- To jaki film dzisiaj oglądamy,może komedia ?
- Komedia to świetny pomysł - powiedziała z entuzjazmem w głosie. Po chwili byliśmy już w sali kinowej. Tradycyjne reklamy trwające godzinę, zaczęłam się zastanawiać co jutro na siebie włożę. Z zamyślenia wyrwała mnie wibracja w kieszeni bejsbolówki, czyli SMS.
Od Boski:
Hej, piękna ;-)
OMG czy ten boskie chłopak naprawdę do mnie napisał,widząc mój zaciesz Chris szturchnął mnie i powiedział :
- A ty co się tak cieszysz ?
- Wcale się nie cieszę -   odpowiedziałam zbulwersowana
- Nie wcale, a ten banan na ryju to skąd - odpowiedział patrząc na mnie wzrokiem "bo uwierzę". Popatrzyłam na telefon, a chwile później Chris wyrwał mi go, wyciągając rękę tak abym nie mogła go dosięgnąć.
- Ohh , od Boskiego, czyżby to był ten ciamajdowaty chłopak, który oblał cię dziś oranżadą?
- Wcale nie ciamajdowaty
- A ty co go tak bronisz, zakochałaś się czy co ?
- Oszalałeś, ohh nieważne, jak już poznałeś powód mojego zacieszu, to powiedz mi co mam mu odpisać i oddaj mi telefon.
- Hmm może "Hej Boski czy wybrałeś już miejsce naszego spotkania" - odpowiedział rozbawiony.
- Tak świetny pomysł, a tak o poważnie ?
- Nie wiem napisz " Hej Justin..." a dalej sama coś wymyśl, zdam się na ciebie.
Jak on mnie czasem denerwuje, ale nieważne...
Do Boski:
Hej, więc jestem piękna tak ?
Od Boski:
Jutro o 12 w KFC?
Do Boski:
Okej , to do jutra
Zaczął się film " Kac Vegas" , Chris i ja podobnie jak reszta oglądających cały film obejrzała ze śmiechem. Po filmie Chris odprowadził mnie do domu, a na pożegnanie przytulił po czym ruszył w kierunku swojego domu. Weszłam do domu mrucząc "hej" o mamy stojącej w kuchni.
- Co to miało być? - spytała moja mama.
Weszłam do kuchni z pewnym pomysłem .
- Witam cię moja mama ukochana, jakże się cieszę, że cię widzę...
- Idź już , jak ty mnie  denerwujesz
-Też cię kocham.
Zadowolona poszłam do pokoju, wzięłam prysznic i podeszłam do telewizora, wybrałam film i położyłam się na wygodnym łóżku. Włączyłam film ( Moja dziewczyna wychodzi za mąż ), lecz po chwili oglądane przerwał mi dźwięk SMSa .
Od Boski:
Dobranoc Piękna
Motylki pojawiły się w moim brzuchu, dziwne, ale przyjemne uczucie. Po chwili zasnęłam, ciągle myśląc o Justinie.

___________________________________________________________________

Hej, jak wam się podoba rozdział drugi? Byłoby mi bardzo miło gdyby każdy czytający zostawił komentarz pod rozdziałem. Całuski :-)