wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 4


Hayley's POV


Smacznie sobie spałam kiedy nagle poczułam, że moje łóżko się trzęsie. Wiem, że to śmieszne, ale trochę się przestraszyłam, jednak uspokoiłam się widząc Georga skaczącego po moim łóżku. Chwilę później do mojego pokoju wparował Alex włączył radio i wskoczył na moje łóżko. To już przesada, ja spałam. Alex widząc moją skwaszoną minę zaczął mnie łaskotać, nie mogłam powstrzymać wybuchu śmiechu. W moim pokoju nagle pojawił się Chris, za Chiny nie wiedziałam skąd się tu wziął. Zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać podbiegł do mnie i już po chwili razem z Alexem łaskotali mnie wszędzie gdzie tylko mogli.. Po kilku minutach nadeszło zbawienie, moja mama weszła do pokoju patrząc na nas. Jej wzrok zatrzymał się na Kryśce.
- Co ty tutaj robisz Chris ? - spytała nieco zdziwiona faktem, że Chris tak nagle pojawił się w moim pokoju.
- Ja przyszedłem , po prostu byłem w pobliżu i...
- Nieważne, co chcecie na śniadanie?
- Omlety - odpowiedzieliśmy jednocześnie
- Pani Reed... - zaczął niepewnie Chris
- Tak ?
- Czy mogę zjeść z wami śniadanie ? - spytał z miną zbitego pieska
- Tak , możesz - odpowiedziała z rozbawieniem mama. Kiedy wyszła z pokoju, po cichu wypełzłam z łóżka i weszłam do łazienki. Miałam pewien plan, musiałam się jakoś odegrać za moją pobudkę. Alex i Chris byli zajęci rozmową, a George im się przysłuchiwał. Po cichym zamknięciu drzwi rozejrzałam się po łazience, po chwili znalazłam to czego szukałam - pistolet na wodę.Wiem, że wydaje się to dziecinne, ale ja po prostu uwielbiam Śmigusa - Dyngusa, co prawda dziś jest 8 czerwca, ale cóż. Taki mały wyjątek. Napełniłam pistolet wodą i wyszłam z łazienki chowając go za siebie.
- Stać , bo strzelam !!! - krzyknęłam ze śmiechem
Chris i Alex popatrzyli na mnie jak na sześciogłową istotę z kosmosu, po czym ruszyli w moim kierunku. Jednak po chwili uniemożliwiłam im to naciskając na spust pistoletu. Moje szczęście nie trwało jednak długo gdyż chwilę później Alex wyrwał mi pistolet z ręki i oblał mnie wodą. Cudem , powtarzam cudem udało mi się uciec z pokoju. Wierzcie nie było mi łatwo kiedy Chris mnie trzymał, Alex pryskał wodą, a na dodatek George łaskotał. Wybiegłam z pokoju i zaczęłam zbiegać po schodach, a wszyscy za mną. O mało co nie padłam ze śmiechu kiedy usłyszałam huk, a odwracając się zobaczyłam Chrisa zjeżdżającego tyłkiem po schodach. Wciąż się śmiejąc weszliśmy do kuchni gdzie na stole leżały pachnące omlety. Mój standardowy zestaw to 3 omlety z dżemem truskawkowym. Jednak tym razem ograniczyłam się do jednego małego omleta z powodu KFC. Jedząc swoją porcję spojrzałam na Chrisa całego wysmarowanego dżemem. Po skończeniu śniadania powiedziałam "dziękuję" , po czym poszłam do pokoju. Otwierając szafę zorientowałam się, że nie mam pojęcia w co się ubrać. Nie mogę być ubrana jak na randkę, przecież to tylko spotkanie z boskim chłopakiem. W końcu zdecydowałam się na jasno-dżinsowe rurki, biały koszulkę z napisem L.A., a na to szara ramoneska. Efekt zdecydowanie w porządku. Postanowiłam, że zrobię sobie lekki makijaż, postawiłam na tusz do rzęs, podkład i mój ulubiony beżowy błyszczyk. Jeszcze tylko fryzura , wysoki kucyk byłby całkowicie na miejscu. Popatrzyłam na zegarek, dobra na telefon , było za piętnaście 12 . Idealnie, nagle do pokoju wparował Chris.
- Gdzie się wybierasz laska ? - zapytał zaciekawiony
- Do KFC - odpowiedziałam
- O ja też chcę - powiedział głosem 4-latka
- Z Justinem - powiedziałam ukrywając uśmiech
- Oooo z Boskim - powiedział śpiewnym głosem
- Zamknij się - powiedziałam przez śmiech - muszę już iść
- Powodzenia - krzyknął Chris z mojego pokoju, na co się uśmiechnęłam.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
- Mamo idę do centrum handlowego - krzyknęłam i poszłam do przedpokoju. Założyłam czarne baletki i wzięłam czarno-fioletową torbę. Prysnęłam się jeszcze perfumami i wyszłam. Po pięciu minutach drogi byłam już w centrum, poszłam w kierunku KFC. Boski chłopak siedział przy jednym ze stolików.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem
- Hej - odpowiedział i posłał mi swój zniewalający uśmiech - to na co masz ochotę, może weźmiemy jeden kubełek na spółę ? - spytał niepewnie
- Okej - odpowiedziałam z entuzjazmem
Wstał i poszedł zamówić kubełek. Czy to nie słodkie, że zamówił dla nas jeden wspólny ? Dobra muszę się opanować, to tylko spotkanie z boskim chłopakiem. Wiem nie pomagam sobie. Popatrzyłam w jego stronę, on jest taki, słowa tego nie opiszą. Patrzyłam na niego rozmarzona do czasu kiedy odwrócił się i widząc, że się na niego gapię uśmiechnął się łobuzersko. Cholera przyłapał mnie, moje policzki momentalnie zrobiły się czerwone. Po chwili wrócił do stolika z kubełkiem i dwoma kubkami coli.
- Lubisz colę ? - spytał uśmiechając się do mnie
- A kto nie lubi ? - spytałam z rozbawieniem
Zaczęliśmy jeść, a po chwili zaczęłam się śmiać.
- Co się stało ? - spytał zdezorientowany Justin
- Masz sos na twarzy - powiedziałam przez śmiech - poczekaj - wzięłam serwetkę z tacy i wytarłam sos z jego twarzy.
- Tak - powiedział kompletnie zbijając mnie z tropu
- Co tak ? - spytałam zdziwiona
- Odpowiadam na twoje pytanie - nadal nie wiedziałam o czym mówił  - z SMSa - dokończył z uśmiechem .
Wtedy sobie przypomniałam. Napisał mi "hej piękna" , a ja wtedy napisałam "więc jestem piękna tak ? ". Nie odpowiedział tylko zmienił temat. Kiedy zrozumiałam zarumieniłam się lekko i uśmiechnęłam się szeroko, Justin odwzajemnił uśmiech. Później rozmawialiśmy tak po prostu, o wszystkim i o niczym. Kiedy zjedliśmy spytał czy mam ochotę na spacer, przytaknęłam po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia. Przez kilka godzin spacerowaliśmy po mieście i parku. Normalnie kilka godzin łażenia by mnie zmęczyło, ale z nim czas płynął jakoś inaczej. On opowiadał o sobie, a ja o sobie. Nim się zorientowaliśmy była już 17.
- Powinnam już iść - powiedziałam niechętnie, nie chciałam się z nim rozstawać, był cudowny. Znam go zaledwie od wczoraj, a czuję się jakbym znała go do lat.
- Odprowadzę cię - dodał i ruszył za mną . Droga do mojego domu była krótka, niestety. Kiedy doszliśmy do domu powiedziałam :
- To pa - powiedziałam to całkowicie od niechcenia. Justin musiał to wyczuć , bo chwilę później powiedział coś co momentalnie poprawiło mój humor.
- Masz jakieś plany na jutro ?
- Nie, nie robię nic szczególnego
- Może poszlibyśmy na spacer ? - czy Boski Chłopak naprawdę zaprosił mnie na spacer. Zachowaj spokój.
- Chętnie - odpowiedziałam po czym ruszyłam w stronę drzwi. Jednak po chwili zatrzymały mnie słowa Justina.
- Dostanę buzi na pożegnanie ?- spytał niewinnie.
Uśmiechnęłam się słysząc to, odwróciłam się  i poszłam w jego stronę. Miałam zamiar dać mu buzi w policzek, ale w momencie w którym miałam to zrobić odwrócił głowę i trafiłam w usta. On tylko uśmiechnął się łobuzersko.
- Do zobaczenia piękna - puścił mi oczko i ruszył przed siebie. Motylki pojawiły się w moim brzuchu. Po chwili uświadomiłam sobie, że właśnie pocałowałam boskiego chłopaka. Z zacieszem weszłam do domu, kiedy nagle coś, a może raczej ktoś przykuł moja uwagę. Chris siedział z Alexem przed telewizorem grając na playu.
- Co ty tutaj robisz ? - spytałam zdziwiona
- Jak to co , gram , nie widać ?
- Spędziłeś cały dzień u mnie w domu ?
- Tak - odpowiedział całkowicie
Popatrzyłam jeszcze raz w ich stronę po czym poszłam do swojego pokoju. Kiedy dotarłam padłam na łóżko i dopiero wtedy poczułam jak bardzo bolą mnie nogi. Spacerowaliśmy prawie cztery godziny. Jednak z Justinem czas płynął jakoś inaczej, czułam się w jego towarzystwie wyjątkowo. Mój błogi spokój przerwał Chris, który nagle wleciał do mojego pokoju z bananem na ryju . Nie dosłownie, ale wiecie o co chodzi.
- Jak było na spotkaniu z boskim , długo was nie było mogę zostać ojcem chrzestnym ?
- Co ? - spytałam zmieszana, jednak po chwili zrozumiałam sens jego słów - ej byliśmy na spacerze
- Taa jasne - drażnił się ze mną - bo uwierzę , a tak na serio jak było ?
- Było dobrze - powiedziałam niewinnie
- Dobrze ? - spytał z niedowierzaniem
- Było cudownie, okej ? - miałam nadzieję, że w końcu przestanie drążyć ten temat. Jakże się myliłam, aghh.
- Nie użyjesz słowa "boski" ? - denerwowanie mnie to chyba ulubione zajęcie Chrisa.
- Jeszcze jedno słowo i zrobi ci krzywdę - powiedziałam po czym wzięłam pierwszą rzecz jaką miałam pod ręką i uniosłam ją na znak, że nie żartuję.
- Poduszka, serio ?- zakpił. Po chwili rzuciłam w niego poduszką. - Dobra , już nic nie mówię - podniósł ręce w geście obronnym - już spadam, pa laska - powiedział po czym opuścił mój pokój , oknem. Nie pytajcie czemu. Wróciłam do rozmyślania o Justinie. Nagle usłyszałam dziwny hałas.

_____________________________________________________________________________

Oto czwarty rozdział i jak ? Piąty dodam jutro albo pojutrze, bo jeszcze nie jest skończony. Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam na :
twittera   -  @JudkaBeliber
              lub
aska    JudkaBelieber0017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz