sobota, 19 października 2013
Rodział 10
Justin's POV
Dzwonek przerwał naszą rozmowę, może to lepiej. Jakoś nie czuję się zbytnio komfortowo w tym towarzystwie. Pomijając oczywiście Hayley z nią czuję się inaczej, szczerze to nie wiem jak to wytłumaczyć.
Po chwili zamyślenia wstałem z ławki i ruszyłem za Hayley w stronę drzwi. Kiedy już miała wychodzić złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie.
- Masz jakieś plany na później ? - zapytałem patrząc w jej piękne oczy
- Ammm nie - okej czas na kolejny punkt
- To może się spotkamy ? - "zgódź się..."
- Okej, a o której ? - taak
- Może o 16 przy wejściu do parku ?
- Okej to do zobaczenia - powiedziała po czym ruszyła w stronę szafek co i ja zrobiłem chwilę później.
Ostatnia lekcja czyli matma, ciągnęła sie w nieskończoność. Swoją drogą nienawidze matmy, to strasznie nudny przedmiot. A nauczycielka przeraża, włosy jakby ją piorun strzelił, gruba wieloryb. Z resztą szkoda słów. Kiedy po według mnie trwającej kilka godzin lekcji zadzwonił dzwonek zerwałem się z ławki, zabrałem książki i wyszedłem z klasy. Z szafki wziąłem plecak i kilka książek i moją deskę po czym udałem się w strone wyjścia. Kiedy wyszedłem ze szkoły, stanąłem na desce i ruszyłem w stronę domu.
Droga była krótka, szczególnie na desce.Kiedy byłem już pod domem, wziąłem deske do ręki i wszedłem do domu.
- Hej mamo - krzyknąłem,a w odpowiedzi usłyszałem ciszę
Odłożyłem plecak i deskę po czym udałem się do kuchni, a pierwszą rzeczą, ktra zwróciła moją uwagę była kartka na lodówce.
"Justin, jestem na zakupach. Dzieci są ze mną, wrócimy około 19, bo jeszcze idę do koleżanki.
Kocham, Mama"
Po przeczytaniu listu położyłem go na blacie. Na mikrofalówce leżał talerz przykryty talerzem (wiecie o co mi chodzi ) . A pod talerzem moje ulubione danie : spaghetti . Kocham moją mamę . Włożyłem talerz do mikrofalówki na 2 minuty i udałem się do salonu. Wziąłem pilota do ręki i zacząłem szukać czegoś ciekawego do obejrzenia. Po chwili znalazłem jakiś program rozrywkowy, nie przepadam za tym, ale jeśli nie ma nic innego to jakoś przeżyję. Nagle usłyszałem charakterystyczne "pi-pi-pi" , czyli jedzenie gotowe. Poszedłem do kuchni i wyciągnąłem jedzenie z mikrofalówki i widelec z szuflady. Wróciłem do salonu i usiadłem na kanapie po czym zająłem się oglądaniem i jedzenie. Jedzenie zajęło mi około 5 minut, a oglądanie jakies 30 minut. Z kanapy podniosłem się jakoś o 14:45 , odłożyłem talerz do zlewu i od razu go wymyłem.
Później poszedłem na górę do swojego pokoju i od razu udałem się do łazienki gdzie zdjąłem wszystkie ubrania i wszedłem pod prysznic. Ciepła woda od razu rozluźniła moje mięśnie, po kilku minutach kąpieli wyszedłem spod prysznica i owinąłem sobie ręcznik wokół bioder. Z szuflady wyciągnąłem czerwone bokserki i od razu wsunąłem je na siebie. Z szafy wybrałem czarną koszulkę z dekoltem w kształcie litery V i dżinsowe spodnie z obniżonym stanem . Włosy postawiłem do góry i gotowe. Popatrzyłem na zegarek i szczerze się przeraziłe. 15:45. Cóż może ten prysznic nie trwał kilka minut , tylko kilkanaście.
Zszedłem na dół wcześniej chowając swój telefon do kieszeni. Kiedy byłem już na dole, ruszyłem w stronę przedpokoju gdzie założyłem swoje szare supry. Popatrzyłem w lustro - żeby zobaczyć efekt końcowy, nie jestem jakimś lalusiem i wyszedłem z domu zamykając drzwi na klucz.
Teraz kierunek: PARK.
Hayley's POV
15:30 - idealnie. Akurat na przebranie się - pomyślałam po czym udałam się do swojego pokoju i stanęłam przed szafą. Po chwili namysłu wybrałam dżinsowe rybaczki i fioletową bluzkę z krótkim rękawem z napisem SWAG . Z szuflady wygrzebałam swoje niebieskie ray bany, a na ramię zarzuciłam małą niebieską torbę z Nike. I już jestem gotowa, popatrzyłam na zegarek 15:55. Akurat 5 minut żeby dojść do parku. Zbiegłam po schodach na dół w kierunku drzwi. Na dole ubrałam jeszcze granatowe conversy i wyszłam z domu po czym ruszyłam prosto do parku. Po kilku minutach byłam już przy wejściu do parku, jednak nigdzie nie widziałam Justina.
Nagle ktoś zakrył mi oczy rękami.
- Czekasz na kogoś - kiedy tylko usłyszałam ten głos uśmiechnęłam się
- Hej Justin - powiedziałam odwracając sie w jego stronę
- Justin, jaki Justin ? Ja takiego nie znam..- powiedział drapiąc się po głowie
- Jak tak to ja idę, bo byłam umówiona z Justinem - powiedziałam zawiedziona, a w duchu pękałam ze śmiechu.
- Hayley poczekaj , to przecież ja Justin - bingoo, no to teraz moja kolej
- Jaka Hayley ? - udawałam głupią
- Haha bardzo śmieszne - powiedział ze śmiechem, a jego mina zrzędła kiedy zobaczył moją poważna twarz.
Po chwili nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- Żartowałaś sobie ze mnie ? - spytał z niedowiarzeniem
- Możeee - przeciągnełam
- Pożałujesz tego - powiedział, a na jego twarzy pojawił się uśmieszek , który zdecydowanie nie wróżył nic dobrego.
Dobra, wykrakałam. Justin ruszył się gwałtownie na co ja odsunęłam się do tyłu. Nagle Justin zaczął biec, a ja uciekać.
- I tak cię złapię - krzyknął za mną
Po kilku minutach biegu - dodam, że bardzo męczącego biegu - Justin mnie złapał i przyparł do drzewa. To znów nie wróży nic dobrego, ale ciekawego na pewno.
- Mówiłem, że cię złapię - wyszeptał uwodzicielko, na co lekko zadrżałam.
Boże, czemu on tak na mnie działa.
Popatrzyłam w jego przepiękne karmelowe tęczówki, przysięgam, że można w nich utonąć. Patrzyliśmy na siebie, a po chwili Justin pewnie naparł na moje usta. Co od razu odwzajemniłam, wybaczcie, ale nie mogłam postąpić inaczej. Nasze usta idealnie ze sobą współgrały , jakby były dla siebie stworzone. Dobra muszę przestać oglądać te komedie romantyczne.
Po chwili musieliśmy oderwać się od siebie, bo zaczynało brakować nam powietrza.
- Chyba muszę sobie częściej z ciebie żartować - boże czy ja naprawdę powiedziałam to na głos
- Nie mam nic przeciwko - powiedział z łobuzerskim uśmiechem - chciałabyś może obejrzeć jakiś film czy coś ? - zapytał nieśmiało, co w jego przypadku rzadko się zdarza
- Chętnie - odpowiedziałam ciekawa co planuje
- To może poszlibyśmy do mnie i obejrzeli coś ? Pogadalibyśmy i w ogóle - Justin był chyba troszkę zakłopotany , to było takie słodkie. Mam zamiar się z nim troszkę podroczyć.
- Czy mi się zdaje czy ty się denerwujesz ? - zapytałam z chytrym uśmiechem
- Co ja , nieee , wydaje ci się - powiedział wciąż widocznie zdenerwowany , oo to naprawdę urocze
- Nie ma się czego wstydzić - powiedziałam z uśmiechem
- Nie wstydzę się niczego, poza tym nie denerwuję się - wyczuwam zmianę tematu - idziemy ? - bingo
- Pewnie, chodźmy - powiedziałam i ruszyłam za nim.
_______________________________________________________________________
Hejka, przepraszam, że dodaję rozdział dopiero dzisiaj, ale wczoraj trochę źle się czułam i nie miałam weny
:( Chciałabym podziękować za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem. Naprawdę o wiele lepiej mi sie pisało. A tak poza tym to jak się podoba rozdział ? Piszcie w komentarzach :)
Następny rozdział w poniedziałek, więc do poniedziałku.
Miłej nocy <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jejkuu <3 To jest cudowne *.* Czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuń