poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 8




Justin's POV


- W sumie t-to - zacząłem się jąkać, świetny początek - nie wiem - powiedziałem na wydechu.
Usiedliśmy na ławce okrakiem, tak by, że siedzieliśmy do siebie twarzami.
- Nie mówię, że mi się nie podobało - powiedziała chyba bardziej do siebie, ale i tak ją usłyszałem i uśmiechnąłem się delikatnie.
- Słucham ? - powiedziałem starając się ukryć szeroki uśmiech, który chciał wpełznąć na moją twarz kiedy jej zaczynała przybierać kolor pomidora.
- Nic nie mówiłam - powiedziała po cichu
- Popatrz na mnie - powiedziałem po cichu
Niepewnie uniosła wzrok po czym ponownie go opuściła. Nachyliłem się nad nią i wyszeptałem jej do ucha:
- Mi też się podobało - kiedy to powiedziałem spojrzała na mnie i wtedy mogłem wyraźnie zobaczyć rumieniec na jej policzkach. Uśmiechnęła się do mnie szeroko co od razu odwzajemniłem.
Odsunąłem się od niej i odchrząknąłem przerywając ciszę, która była nieco niezręczna.
- Masz rodzeństwo ? - zapytałem po chwili. Dobra, może to nie jest jakiś szczególnie trafny temat, ale musiałem jakoś zacząć.
Hayley zaśmiała się , a po chwili zaczęła mówić.
- Tak mam dwóch braci. Starszego Alexa , ma dwadzieścia lat i młodszego Georga, który ma 5 lat, a ty ?
Na chwilę straciłem kontakt z rzeczywistością , dopiero kiedy dziewczyna zamachała mi ręką przed oczami powróciłem. Kiedy Hayley zobaczyła moją minę wybuchnęła śmiechem, postanowiłem trochę sobie z niej pożartować , tak jak ona ze mnie.
Skrzyżowałem ręce i odwróciłem się od niej. Kiedy dziewczyna zauważyła moją nagła zmianę zachowania jej mina zmieniła się na zmartwioną.
- Ej , nie obrażaj się nie chciałam, Justin popatrz na mnie - odwróciłem się do niej przybierając minkę zbitego pieska, ona zaśmiała się widząc to.
- Widzisz , znowu to robisz - powiedziałem i znowu się odwróciłem.
- Co mam zrobić żebyś mi wybaczył ? - spytała uśmiechając się
Odwróciłem się dalej ze szczenięcą minką.
- Buziak wystarczy - powiedziałem obojętnie, na co uśmiechnęła się i nachyliła się w moim kierunku.
Wypchnąłem usta do przodu spodziewając się, że to właśnie tam dostanę buziaka , ale wtedy właśnie spotkało mnie wielkieeeeeeeeee rozczarowanie. Dostałem buziaka w policzek.
- Ej nie o takiego buziaka mi chodziło - powiedziałem smutno
- Niestety musi ci to wystarczyć - powiedziała najwidoczniej z satysfakcją .
Zaśmiałem się delikatnie, po czym postanowiłem w końcu odpowiedzieć na jej pytanie.
- Mam dwójkę młodszego rodzeństwa. Jazmyn ma 2 latka , a Jaxon ma 4 - nagle coś przyszło mi do głowy, gwałtownie podniosłem się z ławki i pociągnąłem Hayley za rękę, przez co prawie spadła z ławki - przepraszam - powiedziałem uśmiechając się niewinnie
- Mogę wiedzieć co jest powodem dla którego o mało nie zrzuciłeś mnie z ławki  ? - spytała rozbawiona
- Po prostu chcę pójść w jedno miejsce  - powiedziałem i zacząłem biec, a przez to , że dalej trzymałem Hayley za rękę to ciągnąłem ją za sobą.
- Chyba pobiec - powiedziała przez śmiech


Hayley's POV


O okołu minucie szybkiego biegu znaleźliśmy się na placu zabaw. Dobra , zanim dowiem się od Justina po co mnie tu "zaciągnął" , to chwilę odpocznę, bo po tym maratonie jaki mi zafundował trochę się zmęczyłam. Cóż przyznaję, że bieganie nigdy nie było moją mocną stroną.
- Ktoś tu ma słabą kondycję - powiedział śmiejąc się - nie martw się popracujemy nad tym
- Haha, bardzo śmieszne - zaraz co on miał na myśli mówiąc, że popracuje nad moją kondycją. Powinnam się bać ? - Dobra więc w jakim celu mnie tutaj zaciągnąłeś ?
- Cóż z tym miejscem wiąże się wiele miłych wspomnień - westchnął po czym kontynuował - kiedy byłem mały zawsze przychodziłem tutaj z rodzicami, razem się bawiliśmy
- Też tu często przychodziłam - przyznałam z uśmiechem
- Serio ?
- Tak - zaśmiałam się  delikatnie - a najbardziej lubiłam tą karuzelę - powiedziałam po czym pobiegłam w stronę karuzeli.
Justin zaśmiał się z mojego zachowania po czym podbiegł w moją stronę i zaczął kręcić karuzelą tak, że mało co stamtąd nie spadłam. Zaczęłam się śmiać jak oszalała , z resztą podobnie jak Justin. Po chwili poczułam, że karuzela się zatrzymuje, podniosłam się z siedzenia i już po chwili stałam na piasku. Jednak to nie trwało długo, świat zaczął wirować i wylądowałabym na ziemi gdyby nie para rąk, która oplotła mnie zanim upadłam.
- Powinnaś być ostrożniejsza - powiedział śmiejąc się . Taki cwany jest, to się jeszcze okaż.
- Teraz twoja kolej
- Na co ? - spytał zdziwiony
- Siadaj na karuzelę
- Myślisz, że będę chwiał się jak pijany po zejściu tak jak ty ?
- Nie chwiałam się jak pijana, to po pierwsze, a po drugie to myślę, że tak właśnie będziesz wyglądał po zejściu z karuzeli.
- Jeszcze się okaże - powiedział pewny siebie
Kiedy usiadł na siedzeniu, zaczęłam kręcić karuzelę całymi swoimi siłami. Kiedy stwierdziłam, że mocniej już nie zakręcę , przestałam i czekałam aż się zatrzyma. Kiedy w końcu się zatrzymało Justin zaczął powoli wstawać. Kiedy w końcu mu się to udało zaczął się chwiać, a już chwilę później leżał na ziemi, a ja stałam przed nim śmiejąc się.
- Powinieneś być ostrożniejszy - powiedziałam z satysfakcją
Popatrzył na mnie morderczym wzrokiem.
- Pomożesz mi chociaż wstać ?
Wciąż się śmiejąc wyciągnęłam rękę w jego stronę. Po chwili poczułam szarpnięcie i wylądowałam na ziemi.
Aghh Justin .
Popatrzyliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
Swoją drogą to musiało dziwnie wyglądać. Dwoje ludzi leżących na piasku i śmiejących się do siebie. To nie mogło wyglądać normalnie.
Kiedy trochę się "ogarnęliśmy" poszliśmy na huśtawki, na zjeżdżalnię . Później pospacerowaliśmy trochę po parku i wtedy właśnie okazało się, że dochodzi dwudziesta. Z racji tego, że jutro szkoła wypadałoby wrócić do domu . Niechętnie ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
Po 10 minutach wolnego spacerku byliśmy już pod moim domem.
- To do zobaczenia - powiedziałam z delikatnym uśmiechem
- Do zobaczenia piękna - powiedział po czym podszedł do mnie , musnął delikatnie mój policzek i wyszeptał do ucha: "śnij o mnie ślicznotko" , po czym ruszył w stronę swojego domu.
Z uśmiechem weszłam do domu przywitałam się ze wszystkimi i poszłam do swojego pokoju. Kiedy tam dotarłam pierwsze co zrobiłam to udałam się do łazienki, gdzie zdjęłam wszystkie ubrania i weszłam pod prysznic. Po krótkiej kąpieli wyszłam z łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół ciała, wyciągnęłam z szafy niebieską pidżamę składającą się z krótkich spodenek i bluzki na ramiączkach z serduszkiem. Szybko ubrałam pidżamę na siebie i wskoczyłam do łóżka. Zamknęłam oczy i już po chwili zapadłam w głęboki sen.

______________________________________________________________________________

Oto kolejny rozdział i jak się podoba, piszcie w komentarzach. Jeszcze nie wiem kiedy dodam kolejny, możliwe, że do końca tego tygodnia. Jednak nic nie obiecuję, ponieważ szkoła też zajmuję trochę czasu.

Możecie mnie znaleźć na twitterze :  @JudkaBeliber
lub na asku : @JudkaBelieber0017 

Pozdrawiam serdecznie i do następnego rozdziału...

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 7



Justin's POV


Wracam sobie właśnie do domu, z domu Hayley. Cóż było dość, jakie słowo by to opisało, "gorąco" ?
Tak, to chyba właściwe określenie. Pewnie pomyślicie, że jestem jakiś nienormalny czy coś, bo przychodzę tak po prostu do jakiejś dziewczyny, którą ledwo znam i się z nią całuję. W sumie to dla mnie też jest jakieś dziwne. Nie wiem czemu tak mnie do niej ciągnie, ale postaram się dowiedzieć. Zanim się zorientowałem byłem już pod domem. Czy wspomniałem, że mieszkam trzy ulice dalej od Hayley , nieważne. Zamyślony wszedłem do domu, chciałem już wejść po schodach kiedy zatrzymał mnie czyiś głos.
- Justin Drew Bieber , o której to się wraca do domu ?
- Mamo jestem już pełnoletni - powiedziałem
- Tak, ale wciąż jestem moim synem i martwię się o ciebie - te ostatnie słowa wypowiedziała z troską w głosie
- Zobacz jestem tutaj i nic mi nie jest - powiedziałem, a po chwili dodałem - byłem u kolegi - tą część powiedziałem dość niepewnie
- Powiedzmy, że w to wierzę, dobranoc - odpowiedziała śmiejąc się
- Dobranoc mamo- powiedziałem i pocałowałem ją w policzek, na co ona poczochrała mi włosy - ej tylko nie włosy - jęknąłem i zacząłem poprawiać włosy po czym poszedłem na górę. Kiedy dotarłem na górę, po cichutku wszedłem najpierw do pokoju Jazzy, a później do pokoju Jaxona obojgu dałem buziaka w policzek. Wspominałem już jak bardzo kocham swoje rodzeństwo? Kiedy byłem już w swoim pokoju, od razu wszedłem do łazienki, ściągnąłem ubrania i udałem się pod prysznic. Ciepła woda zrelaksowała moje mięśnie. Po pięciu minutach wyszedłem spod prysznica ubrałem czyste bokserki i położyłem się na łóżku.
Moje myśli wciąż krążyły wokół...czy naprawdę muszę mówić  o kim myślałem ? Nie sądzę . I tak myśląc...zasnąłem.


NASTĘPNY DZIEŃ 


Obudziłem się dzisiaj z wyśmienitym humorem. Hmm , ciekawe dlaczego ?  Popatrzyłem na zegarek, była 8:30 , idealnie. Wstałem i udałem się do łazienki gdzie wziąłem szybki prysznic. Wyszedłem i ubrałem szare dresy i czerwoną koszulkę. Chwyciłem telefon i wybrałem numer Hayley.
Po chwili usłyszałem znajomy głos.
- Halo ?
- Hej piękna
- O, hej
- Dzwonię żeby ustalić godzinę naszej rand...naszego spotkania - ups, o mały włos
- Nie chciałeś powiedzieć randki ? - spytała pewna siebie, ale postanowiłem być lepszy
- Tylko jeśli tego chcesz shawty - cisza w słuchawce, bingo
- Więc o której się spotkamy ?
- Może być o 15 ?
- Okej więc do zobaczenia
- Do zobaczenia piękna - powiedziałem, po czym się rozłączyłem
Rzuciłem telefon na łóżko i wyszedłem z pokoju. Ruszyłem w stronę kuchni gdzie zobaczyłem mamę robiącą jajecznicę.
- Hej mamo - przywitałem się radośnie
- Hej, widzę, że humorek dopisuje
- Owszem
- Nie wnikam w szczegóły - powiedziała z uśmiechem, a po chwili dodała - chcesz jajecznicę
- Pewnie - odpowiedziałem po czym udałem się do salonu. Jazzy i Jaxon bawili się na dywanie.
- Hej - powiedziałem do dwójki uśmiechających się dzieci
- Hej - odpowiedzieli po czym podeszli do mnie i przytulili mnie mocno
- Chodźcie na śniadanie - zawołała mama  z kuchni
Cała nasza trójka weszła do kuchni. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Tato dzisiaj pracuje ? - spytałem
- Tak ale tylko do 16
- To dobrze, ostatnio rzadko jest w domu
- Wiesz, że stara się pracować jak najmniej, ale mają teraz dużo pracy
- Okej, rozumiem
Po skończeniu śniadania udałem się do salonu, usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. I tak oglądałem przez około cztery godziny. Później mama zawoła mnie na obiad. Po obiedzie odpocząłem sobie pół godziny, leżąc plackiem na kanapie. Następnie udałem się do pokoju gdzie przebrałem się w czarne spodnie z obniżonym stanem, białą koszulkę z dekoltem w serek, a na to szara bluza z dużym B na plecach. Popatrzyłem na godzinę, była 14:54, w sam raz. Zszedłem na dół, pożegnałem się z mamą i rodzeństwem po czym wyszedłem z domu i ruszyłem w kierunku domu Hayley. Kiedy już byłem pod jej domem, oparłem się o drzewo i czekałem. Po chwili Hayley wyszła z domu, kiedy ją zobaczyłem uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Hej - powiedziała wesoło
Podszedłem do niej i złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku. No co ? Tak na powitanie.
- Miło cię widzieć - uśmiechnąłem się do niej - idziemy ?
- Tak - odpowiedziała
Ruszyliśmy w stronę parku, park jest dosyć blisko od naszych domów. Więc po około 5 minutach drogi przebytej spacerkiem dotarliśmy do parku.
- Jak ci minął dzień ? - spytałem po chwili
- Dobrze, a tobie ?
- Też
- Mogę cie o coś spytać  ? - spytała niepewnie
- Oczywiście
- Czemu wczoraj zrobiłeś...to co zrobiłeś ?
Szczerze nie miałem pojęcia co odpowiedzieć.

______________________________________________________________________

Nie dodawałam długo rozdziału, bo cały zeszły tydzień miałam próby + szkoła i po prostu nie miałam czasu. Mam prośbę aby każdy kto to czyta zostawił pod rozdziałem komentarz, cokolwiek. Wystarczy kropka, po prostu nie wiem czy mam po co pisać to opowiadanie. Do następnego rozdziału




środa, 11 września 2013

Rozdział 6




Hayley's POV

Rano obudziłam się dość wcześnie, a mianowicie o 8. Wstałam i udałam się do łazienki gdzie wykonałam poranną toaletę. Podeszłam do szafy i ubrałam szare spodnie dresowe, a do tego niebieska koszulka. Spięłam włosy i zeszłam na dół na śniadanie. W domu było cicho, czyli wszyscy jeszcze spali. No cóż będę musiała sobie sama zrobić śniadanie. Wzięłam miskę, wsypałam płatki i zalałam mlekiem. Szczerze nic innego nie chciało mi się robić. Na mojej buzi cały czas widniał szeroki uśmiech, podejrzewam, że to może mieć coś wspólnego z dzisiejszym spacerem z Justinem. Moje rozmyślanie przerwał mi Alex, który właśnie zbiegł na dół.
- A ty co taka wesoła ?
- Nie mogę się uśmiechać ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Siedzisz i szczerzysz się do miski - odpowiedział śmiejąc się
- Po prostu mam dobry humor - starałam się bronić
- Słyszałem o Justinie
- Co, skąd ?
- Wczoraj jak rozmawiałem z Chrisem to wspomniał mi o nim - powiedział po czym na jego twarzy pojawił się uśmiech - a więc to dlatego od rana się tak cieszysz.
- Nie wiem o czym mówisz - powiedziałam starając się ukryć uśmiech
- Brata własnego chcesz oszukać ?
- Wczoraj się z nim spotkałam i tyle
- Powiedzmy, że w to wierzę
- Przecież to prawda - powiedziałam po czym poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Oglądałam ponad godzinę, w tym czasie reszta domowników już wstała. Każdy komentował mój wyśmienity humor. W końcu podniosłam się z kanapy, poszłam do przedpokoju gdzie założyłam fioletową bluzę z misiem i czarne conversy. Wsadziłam telefon do kieszeni, pożegnałam się i wyszłam z domu. Po czym ruszyłam w kierunku domu Chrisa, który mieszkał tylko trzy domy dalej. Zapukałam i po chwili otworzyła mi mama Chrisa.
- Cześć Hayley - przywitała mnie radośnie
- Dzień dobry pani Jones
- Chris jeszcze śpi, ale jak go obudzisz to nic się nie stanie- powiedziała z uśmiechem
Ruszyłam w kierunku schodów, po czym po cichutku weszłam do pokoju Chrisa.
- Chris , wstawaj - powiedziałam i zaczęłam szturchać go w ramię
- Nie misiu nie odchodź - powiedział chyba jeszcze przez sen
- Chris wstawaj - zaczęłam go szturchać jeszcze mocniej
- Misiu wracaj , nie opuszczaj mnie
- Chris - krzyknęłam na co on gwałtownie się obrócił i spadł z łóżka.
Zaczęłam się głośno śmiać, a on popatrzył na mnie morderczym wzrokiem. Poszedł do łazienki i 5 minut później wyszedł już ubrany.
- Więc , co cię tu sprowadza ? - spytał przeciągając się
Usiedliśmy na łóżku i zaczęłam :
- Więc wczoraj jak już poszedłeś wczoraj do domu to położyłam się na łóżku i nagle usłyszałam jakiś hałas - spojrzałam na niego by upewnić się, że mnie słucha - podeszłam do okna, bo stamtąd dobiegał hałas i wtedy zobaczyłam za oknem pewną postać...
- To postacią był Justin , prawda ? spytał z cwanym uśmieszkiem na twarzy
-Tak, otworzyłam okno, a wtedy on spytał czy tęskniłam. Trochę się zdziwiłam jego nagłą wizytą, ale cóż później on wszedł, a ja zamknęłam drzwi na klucz. Później zaczęliśmy...
- Czekaj - przerwał mi nagle - chyba mi nie powiesz, że ty...całowałaś się z nim ? - spytał całkowicie zaskoczony tym faktem.
Pokiwałam niepewnie głową.
- To była chwila, moment...
- Dobrze całował - znów mi przerwał
- Co ?
- Pytam czy dobrze całował ?
- Przychodzę do ciebie żeby opowiedzieć ci o czymś co mnie "gryzie",a ty z takim pytaniem mi wyjeżdżasz?
- Żałujesz, że go pocałowałaś ?
- Ja...nie wiem - naprawdę nie wiedziałam
- Przemyśl to
- Okej to ja idę do domu to sobie przemyśleć 
- Idziemy później na salę potańczyć ?
- Nie mogę, bo tak jakby jestem dziś umówiona z Justinem...
- Tak jakby ? Ty się przypadkiem nie zakochałaś ? - spytał rozbawiony
- Ej , nie mogę się z nikim spotkać ? - spytałam oburzona
- Oczywiście, że możesz, szczególnie z chłopakami z którymi się całowałaś
- Weź spadaj, pa
- Zadzwoń później jak było - krzyknął ze swojego pokoju kiedy schodziłam po schodach.
Zaśmiałam się po czym ruszyłam w kierunku drzwi.
- Do widzenia pani Jones
- Pa Hayley, wpadaj jak  najczęściej
- Postaram się - powiedziałam i wyszłam z domu Chrisa.
Nagle mój spacerek do domu przerwał dźwięk telefonu, wyciągnęłam go i zobaczyłam kto dzwoni. OMG to był Justin, co robić , co robić , zaraz może po prostu odbiorę. To by było najmądrzejsze rozwiązanie.
- Halo - powiedziałam spokojnym głosem, chociaż spokojna wcale nie byłam.
- Hej piękna - powiedział swoim niskim , zachrypniętym...dobra prościej, seksownym głosem
- O hej - postanowiłam udawać, że jest mi całkowicie obojętne, że zadzwonił, ale powtórzę się nie jest.
- Dzwonię żeby ustalić godzinę naszej rand...naszego spotkania
- Nie chciałeś powiedzieć randki - byłam pewna, że wygrałam tą mini bitwę, ale on musiał być lepszy
- Tylko jeśli tego chcesz shawty - czemu on  musi być taki...wiecie o co mi chodzi. Nie żeby mi się nie podobało, chwila wypadałoby się odezwać.
- Więc, o której się spotkamy ? - spytałam przerywając dość niezręczną ciszę    
- Może być o 15 ?
- Okej, więc do zobaczenia
- Do zobaczenia piękna  - powiedział i rozłączył się
Po chwili zorientowałam się, ze stoję już pod domem. Z uśmiechem weszłam do domu, nagle zostałam pociągnięta za rękę i chwilę później wylądowałam na kanapie.
-Co jest ? - spytałam po czym spojrzałam w górę gdzie zobaczyłam Alexa, który już po chwili siedział obok mnie.
- Rodzice poszli z Georgem do parku na plac więc mamy czas żeby porozmawiać
- Porozmawiać o czym - szczerze nie miałam pojęcia o co mu chodzi
- Chodzi mi o Justina
- Przecież rano ci powiedziałam, że tylko się z nim wczoraj spotkałam
- Jasne, a dzisiaj co będziesz robić ?
- Co to za przesłuchanie ? - spytałam oburzona - po co te wszystkie pytania ?
- Ja po prostu się o ciebie martwię
- Dzisiaj idę na spacer - powiedziałam, a w duchu modliłam się by skończył już ten temat
- Sama czy może z Justinem ?
- Muszę iść - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów
- Ha wiedziałem - krzyknął z satysfakcją - zakochałaś się
O to już przesada , wbiegłam do pokoju i zaczęłam rzucać w niego poduszkami.
- Tak masz zamiar to rozegrać
Cóż z racji tego, że jest ode mnie starszy i przede wszystkim silniejszy, wszystkie rzucane przeze mnie poduszki łapał i odrzucał w moją stronę. Bitwa na poduszki zajęła nam jakieś pół godziny . Kiedy skończyliśmy rodzice z Georgem wrócili domu. Później zjedliśmy obiad, a ja poszłam do pokoju się przygotować. Ubrałam jasno dżinsowe rurki i szarą bluzkę z rękawami trzy czwarte z napisem I LOVE LIFE. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Pożegnałam się ze wszystkim, poszłam do przedpokoju i ubrałam fioletowe conversy, postanowiłam wziąć ze sobą moją niebieską bluzę. Wyszłam z domu, zobaczyłam Justina opierającego się o pobliskie drzewo.
- Hej - pomachałam w jego stronę, a on podszedł do mnie po czym złączył nasze usta w krótkim, ale namiętnym pocałunku.
- Miło cię widzieć - uśmiechnął się do mnie - idziemy ?
- Tak - odpowiedziałam po czym ruszyliśmy w stronę parku.

_______________________________________________________________________

1. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale zaczęła się szkoła i nie miałam czasu żeby napisać rozdział
2. Następny rozdział postaram się dodać do końca tego tygodnia, ale nic nie obiecuje
3. Prosiłabym aby każdy kto przeczyta rozdział pozostawił pod nim jakiś komentarz, cokolwiek, chciałabym wiedzieć, że ktoś to w ogóle czyta
To koniec zanudzania, do następnego rozdziału